Obalanie mitów 3.1 Uwaga sekta sekta!!
- Opublikowano w Blogi
- Skomentuj jako pierwszy!
Dla zapoznanych z grą komputerową Mortal Kombat wykonuję właśnie fatality dla kolejnego już czwartego mitu coachingowego. Temat okazał się tak obszerny, że nie obejdzie się bez podzielenia go na części. Ach ten coaching części, podczęści, podczęściki. Wracając do tematu, przyglądając się wszystkiemu z boku rzeczywiście można się trochę wystraszyć.
Więc o co ta sekciarska zadyma, pytania, obawy i niepewności? W coachingu jak w każdej innej dziedzinie używa się tzw żargonu, fachowego języka i nie miałam o tym pojęcia dopóki ktoś mnie nie uświadomił, że pojęcia którymi operuję, w normalnej rozmowie zastępowane są przez inne słowa. I dla pani Kowalskiej czy pana Kowalskiego którzy nie zajmują się rozwojem osobistym itp. te słowa to tylko slogany oderwane od rzeczywistości. Pojęcia znane każdemu ale jeżeli ktoś kogo znacie od dawna, zaczyna nagle operować nimi niemal w każdym temacie to, “to znaczy, że...coś się dzieje.” ( cyt. ks. Natanek ) A mowa tu między innymi o samoświadomości, koncentracji na “ja”, balansie życiowym, sukcesie, celach, pewności siebie, sile, odwadze, pokonywaniu słabości, traktowaniu tego co mówią inni jak informacji zwrotnej i lekcji, flow. Tu moja wyobraźnia znów podsuwa bohatera z poprzedniego wpisu tzn guru biegającego w lnianych szatach ( tudzież w prześcieradle po prostu) który mówi “jestem coachem chcesz pokochać siebie, wykorzystać swój potencjał, odzyskać życiowy balans, kierować swoim życiem świadomie, pokonać negatywne myśli, nie przejmować się opinią innych tylko świadomie wyznaczać swoje cele i do nich dążyć osiągając sukces!!??” Ba, a niech jeszcze padnie w trakcie, że jak zaczniesz się zmieniać to dookoła mogą pojawić się sabotażyści, ludzie którzy ściągają cię w dół, a którymi do teraz się otaczałeś i zaleca się odcięcie od nich i zbudowanie nowych relacji z ludźmi którzy będą pchali cię ku górze. Kropką nad “i” będzie zdanie “ja jako twój coach będę ci w tym towarzyszył i będę cię wspierał”. No i niech mi ktoś powie, że trochę sektą nie zalatuje ( nawet jeśli lniane szaty zastąpimy innym strojem choć po tych zdaniach mi osobiście ukazuje się taki właśnie obraz)? Więc po kolei opiszę każde pojęcie żeby wszystko było jasne, że prania mózgu tu nie ma, a coach to żaden guru. Ok zaczynamy tzn ja zaczynam. Nadajmy sloganom realnegoznaczenia w rzeczywistości na podstawie prozaicznych przykładów z życia.
Samoświadomość - załóżmy, że w kontaktach z kobietami jesteś nieśmiałym facetem i na sesjach coachingowych chcesz popracować nad pewnością siebie. Dowiedziałeś się już, że np. twoja nieśmiałość wynika z tego, że kiedyś jako nastolatek zagadałeś do dziewczyny i dostałeś kosza. Jesteś już dorosłym mężczyzną ale w twojej głowie zapisało się “ nie ma sensu zagadywać”, “ na pewno mnie wyśmieje” “ przecież ja nie mam nic ciekawego do powiedzenia” “ nie jestem interesującą osobą i tu jest dużo więcej fajnych, ciekawych facetów” itd itp. Czy te zdania są prawdziwe?? Prawdą jest jedno stoisz na przeciwko dziewczyny która ci się spodobała. Nie ma nic więcej! Reszta to tylko Twoje myśli! I tu jako osoba pracująca na swojej świadomości wiesz o tym. Mówisz sobie “stop” to tylko moje myśli to nie są fakty. Pójdźmy o krok dalej, na tym etapie jesteś wstanie w ułamku sekundy przypomnieć sobie wszystkie swoje dobre cechy bo...jesteś ich świadomy, jesteś siebie świadomy. Żeby coś zmienić na zewnątrz musimy zacząć od siebie, żeby zacząć od siebie musimy być świadomi co chcemy zmienić i dlaczego nam to przeszkadza? NAM nie innym!
Kolejny przykład, możesz umawiać się z kobietami na kolację do najdroższych restauracji ale jeśli po posiłku głośno bekasz, grzebiesz w zębach i wciąż zastanawiasz się ( nie jesteś świadomy ) dlaczego Kasia czy Basia nie chcą więcej iść z tobą do restauracji to...popracuj nad świadomością swoich zachowań i ich konsekwencji. Odpowiedz sobie na pytania co robię do tej pory? Jakie są tego skutki? Wymyśl minimum 3 inne zachowania które możesz zastosować w zamian starych. Albo po prostu zaprzestań tylko tych które ci nie służą bez zastępowania ich nowymi. W końcu czasem mniej oznacza więcej.
Podsumowując: Możesz walić głową w mur 100 tyś razy i wciąż się dziwić, że mur ani nie drgnął a ciebie boli głowa i możesz to kontynuować w nieskończoność dopóki nie uświadomisz sobie, że głową muru nie przebijesz! Koniec kropka. W tych przypadkach świadome zachowania i ich konsekwencje oddalają się już od sekciarskiego sloganu co nie? A ty drogi czytelniku na ile jesteś świadomy tego co cię hamuje w różnych sytuacjach? na ile jesteś wstanie wyłapać to w trakcie tej konkretnej sytuacji? a nie powtarzać do siebie po fakcie “ cholera znowu palnąłem coś durnego” albo “ znowu to zrobiłem no jak to” Więc jak jest z twoją samoświadomością? a może po prostu robienie sam do siebie facepalma stało się twoim naturalnym odruchem? A na ile jesteś świadomy swoich dobrych cech?
W następnej części balans życiowy.