Menu
logo irlandia.ie
Agnieszka Adamska

Agnieszka Adamska

Pasjonatka życia na pełnych obrotach, stawiania sobie wysokich poprzeczek i pokonywania barier. Doświadczony w pracy z młodzieżą pedagog oraz obecnie life & career coach ( w rodzaju męskim, z prośbą o wyrozumiałość u wszystkich genderystów:) )

URL strony: http://www.facebook.com/AAdamskaLifeCoaching

Obalanie mitów 3.1 Uwaga sekta sekta!!

Dla zapoznanych z grą komputerową Mortal Kombat wykonuję właśnie fatality dla kolejnego już czwartego mitu coachingowego. Temat okazał się tak obszerny, że nie obejdzie się bez podzielenia go na części. Ach ten coaching części, podczęści, podczęściki. Wracając do tematu, przyglądając się wszystkiemu z boku rzeczywiście można się trochę wystraszyć. 

Więc o co ta sekciarska zadyma, pytania, obawy i niepewności? W coachingu jak w każdej innej dziedzinie używa się tzw żargonu, fachowego języka i nie miałam o tym pojęcia dopóki ktoś mnie nie uświadomił, że pojęcia którymi operuję, w normalnej rozmowie zastępowane są przez inne słowa. I dla pani Kowalskiej czy pana Kowalskiego którzy nie zajmują się rozwojem osobistym itp. te słowa to tylko slogany oderwane od rzeczywistości. Pojęcia znane każdemu ale jeżeli ktoś kogo znacie od dawna, zaczyna nagle operować nimi niemal w każdym temacie to, “to znaczy, że...coś się dzieje.” ( cyt. ks. Natanek ) A mowa tu między innymi o samoświadomości, koncentracji na “ja”, balansie życiowym, sukcesie, celach, pewności siebie, sile, odwadze, pokonywaniu słabości, traktowaniu tego co mówią inni jak informacji zwrotnej i lekcji, flow. Tu moja wyobraźnia znów podsuwa bohatera z poprzedniego wpisu tzn  guru biegającego w lnianych szatach ( tudzież w prześcieradle po prostu) który mówi “jestem coachem chcesz pokochać siebie, wykorzystać swój potencjał, odzyskać życiowy balans, kierować swoim życiem świadomie, pokonać negatywne myśli, nie przejmować się opinią innych tylko świadomie wyznaczać swoje cele i do nich dążyć osiągając sukces!!??” Ba, a niech jeszcze padnie w trakcie, że jak zaczniesz się zmieniać to dookoła mogą pojawić się sabotażyści, ludzie którzy ściągają cię w dół, a którymi do teraz się otaczałeś i zaleca się odcięcie od nich i zbudowanie nowych relacji z ludźmi którzy będą  pchali cię ku górze. Kropką nad “i” będzie zdanie “ja jako twój coach będę ci w tym towarzyszył i będę cię wspierał”. No i niech mi ktoś powie, że trochę sektą nie zalatuje ( nawet jeśli lniane szaty zastąpimy innym strojem choć po tych zdaniach mi osobiście ukazuje się taki właśnie obraz)? Więc po kolei opiszę każde pojęcie żeby wszystko było jasne, że prania mózgu tu nie ma, a coach to żaden guru. Ok zaczynamy tzn ja zaczynam. Nadajmy sloganom realnegoznaczenia w rzeczywistości na podstawie prozaicznych przykładów z życia.

Samoświadomość - załóżmy, że w kontaktach z kobietami jesteś nieśmiałym facetem i na sesjach coachingowych chcesz popracować nad pewnością siebie. Dowiedziałeś się już, że np. twoja nieśmiałość wynika z tego, że kiedyś jako nastolatek zagadałeś do dziewczyny i dostałeś kosza. Jesteś już dorosłym mężczyzną ale  w twojej głowie zapisało się “ nie ma sensu zagadywać”, “ na pewno mnie wyśmieje” “ przecież ja nie mam nic ciekawego do powiedzenia” “ nie jestem interesującą osobą i tu jest dużo więcej fajnych, ciekawych facetów” itd itp. Czy te zdania są prawdziwe?? Prawdą jest jedno stoisz na przeciwko dziewczyny która ci się spodobała. Nie ma nic więcej! Reszta to tylko Twoje myśli! I tu jako osoba pracująca na swojej świadomości wiesz o tym. Mówisz sobie “stop” to tylko moje myśli to nie są fakty. Pójdźmy o krok dalej, na tym etapie jesteś wstanie w ułamku sekundy przypomnieć sobie wszystkie swoje dobre cechy bo...jesteś ich świadomy, jesteś siebie świadomy. Żeby coś zmienić na zewnątrz musimy zacząć od siebie, żeby zacząć od siebie musimy być świadomi co chcemy zmienić i dlaczego nam to przeszkadza? NAM nie innym!

Kolejny przykład, możesz umawiać się z kobietami na kolację do najdroższych restauracji ale jeśli po posiłku głośno bekasz, grzebiesz w zębach i wciąż zastanawiasz się ( nie jesteś świadomy ) dlaczego Kasia czy Basia nie chcą więcej iść z tobą do restauracji to...popracuj nad świadomością swoich zachowań i ich konsekwencji. Odpowiedz sobie na pytania co robię do tej pory? Jakie są tego skutki? Wymyśl minimum 3 inne zachowania które możesz zastosować w zamian starych. Albo po prostu zaprzestań tylko tych które ci nie służą bez zastępowania ich nowymi. W końcu czasem mniej oznacza więcej.

Podsumowując:  Możesz walić głową w mur 100 tyś razy i wciąż się dziwić, że mur ani nie drgnął a ciebie boli głowa i możesz to kontynuować w nieskończoność dopóki nie uświadomisz sobie, że głową muru nie przebijesz! Koniec kropka. W tych przypadkach świadome zachowania i ich konsekwencje oddalają się już od sekciarskiego sloganu co nie? A ty drogi czytelniku na ile jesteś świadomy tego co cię hamuje w różnych sytuacjach? na ile jesteś wstanie wyłapać to w trakcie tej konkretnej sytuacji? a nie powtarzać do siebie po fakcie “ cholera znowu palnąłem coś durnego” albo “ znowu to zrobiłem no jak to” Więc jak jest z twoją samoświadomością? a może po prostu robienie sam do siebie facepalma stało się twoim naturalnym odruchem?  A na ile jesteś świadomy swoich dobrych cech? 

W następnej części balans życiowy.

Obalanie mitów 2. Głowa w chmurach, różowe okulary i ręce w kieszeniach!!

Pora na obalenie kolejnego mitu czyli rozwiązuję wstęgę pozytywnego myślenia, którą niektórzy z moich znajomych oplatają coaching. Ktoś mi powiedział ( i to wcale nie była pojedyncza opinia), że ten cały coaching uczy jak mówić i wierzyć w to, że będzie dobrze nawet jeżeli dookoła wali się i pali, a my już prawie tańczymy na zgliszczach naszej codzienności. Ale świat należy do optymistów więc powtarzaj swoją  mantrę “będzie dobrze! będzie dobrze!” i...będzie dobrze!  Mi osobiście po takim opisie uruchomiona wyobraźnia  ukazała obraz coacha jako totalnie wyluzowanego, oderwanego od rzeczywistości człowieka upalonego tym co dała natura, a co wciąż w niektórych krajach jest zabronione, śpiewającego pod nosem “ don’t worry be happy” Babbyego McFerrina. A ludzie korzystający z jego usług wyglądają jak banda hipisów głosząca dobrą nowinę, że życie jest piękne i niczym się nie przejmujący. Tak ja to zobaczyłam.

Więc jeśli nie o to chodzi, żeby powtarzać, że będzie dobrze to...o co?! Przecież albo widzimy szklankę do połowy pustą czyli jesteśmy pesymistami albo pełną i jesteśmy optymistami,  prawda? Faktem jest, że jest ona w połowie i pełna i pusta. Ważne jest to, co zrobimy z tym faktem - co jest pomiędzy tymi skrajnościami?

Jednym słowem w coachingu nie zaprzeczamy faktom oglądając się tylko na pozytywne aspekty rzeczywistości! Staramy się zobaczyć daną sytuację, zjawisko z możliwie każdej perspektywy.  Nie jednej czy dwóch,  szukamy ich jak najwięcej np. w coachingu szklanka jest i pusta i pełna. Czym jest do połowy zapełniona? czy naprawdę to nas satysfakcjonuje? a może wylejmy i to aby znaleźć coś innego? czym możemy zapełnić tą pustą połowę? itd itp. Ważne aby wiedzieć czego się chce i po co się to chce? na co my mamy wpływ? co my możemy zrobić, co zależy od nas! I owszem powtarzanie "dam radę" czy "będzie dobrze" jest niesamowitym wsparciem ale gdy idzie w parze z działaniem!! Niech wspiera nas w działaniu, a nie będzie samo dla siebie wartością.

Oczywiście jeżeli posiadamy w swoich głowach mnóstwo negatywnych przekonań, które już dawno są out of date typu: jestem leniwy, to nie ma sensu, są lepsi, to nie dla mnie, nie dam rady itd itp wtedy należy rozprawić się z nimi w pierwszej kolejności. I tu też nie skupiamy za dużej uwagi na tym aby odkryć dlaczego wciąż się nimi posługujemy ( np jako małe dzieci woleliśmy spożytkować czas na coś ciekawszego niż układanie zabawek w pokoju, ale mama i tato użalali się innym w naszej obecności jacy my to leniwi. I pomimo, że jesteśmy już dorośli i ogarniamy 100 tyś spraw to w naszych głowach jest pieczęć lenistwa. Albo pani od j. polskiego negatywnie (niekonstruktywnie) oceniła naszą wypowiedź na forum klasy i teraz już dorośli wciąż uważamy, że nie potrafimy przemawiać publicznie). Takich przykładów mogłabym tu mnożyć i mnożyć ale podsumowując każdy ma na swój temat masę podcinających skrzydła opinii: jestem….. Faktem jest, że te przekonania z nami są i posługując się różnymi technikami możemy w ich miejsce wstawić nowe. Odwracamy te negatywne naznaczenia na pozytywne. Po co? Po pierwsze w większości są one nie aktualne ( jak już wspomniałam wcześniej),  a po drugie  po cholerę nam myśli które ściągają nas w dół, blokują i przeszkadzają  skoro tak naprawdę są tylko myślami!! Jeśli  życie jest tylko jedno, to po co odbierać sobie samym szansę na zdobycie tego czy tamtego lub osiągnięcie czegoś?

Podsumowując: 1. W coachingu oceniamy rzeczywistą sytuację i jeśli tak jak wspomniałam powyżej wali się i pali to głośno o tym mówimy. Następnie zastanawiamy się co chcemy w zamian tych zgliszczy, w jaki sposób możemy ugasić ten pożar i po nim posprzątać oraz co będzie nam do tego potrzebne. I nie powtarzamy sobie tylko i wyłącznie "będzie dobrze" ale kombinujemy jak to zrobić żeby było dobrze. I nie maltretujemy się myślami typu: dlaczego mnie to spotkało o ja taki/a biedna itd itp zastępujemy to stwierdzeniem, że jesteśmy w chaosie i mamy prawo do tego żeby nie wiedzieć na tą chwilę co z tym zrobić ale to chwila, taka sama jak każda inna chwila w której napotykamy na coś nowego. Pytamy po co to się stało? czego mnie to nauczyło? i szukamy minimum 5 pozytywnych lekcji na przyszłość i na koniec szukamy opcji jak wyjść z sytuacji ( nie jednej opcji ale również minimum pięciu). Pozytywne myśli są super dopingiem ale muszą iść w parze z działaniem!!

2. Jeżeli mamy myśli które nas ściągają w dół, zastępujemy je takimi które nas popchają ku górze. Myśl pozytywnie i działaj i jeszcze raz działaj!!

Cdn...

Coaching - o co tyle hałasu i z czym to się je?

     Coaching, ach ten coaching, w dalszym ciągu stosunkowo nowy, a już zdążył sobie uzbierać olbrzymi dorobek mitów i legend na swój temat. Porównywany z terapią, doradztwem czy mentoringiem opleciony wstążką pozytywnego myślenia i przez niektórych przypieczętowany znamieniem sekty. Takie i tym podobne określenia słyszę od moich znajomych, tych bliższych i dalszych, zaraz po tym gdy zadają mi pytanie "czym się zajmuję?", a następnie kończą wypowiedź za mnie, gdy z moich ust pada "jestem coachem".
Tak więc postanowiłam, że obalę zasłyszane mity, a następnie podzielę się z wami tym co wypróbowałam na sobie, a co przyniosło niesamowicie pozytywne efekty. Choć nie ukrywam, że nie obyło się bez burz i spustoszeń. Faktem jest, że coaching to nie zawód tylko styl życia i mam ochotę podzielić się moimi spostrzeżeniami na ten temat.

     Na początek jednak obalmy mit 1 czyli: Coaching a inne dyscypliny.
I oczywiście nie chodzi o to, żeby udowadniać, że coaching jest lepszy lub gorszy od wyżej wymienionych dyscyplin. Nie! On jest po prostu przeznaczony dla innej grupy odbiorców.
Widziałam jakiś czas temu na zapomnianym przeze mnie już portalu internetowym bardzo fajne porównanie coachingu i trzech wyżej wymienionych dyscyplin do nauki jazdy na rowerze.
1. Konsultant biznesowy - pomoże ci wybrać i zakupić najlepszy rower w najkorzystniejszej cenie oraz wręczy ci instrukcję.
2. Psycholog/terapeuta - pomoże ci zidentyfikować lęki przed jazdą na rowerze.
3. Mentor - pokaże ci jak jeździć na jednośladzie.
4. Coach - będzie biegł za tobą, aż się nauczysz samodzielnie jeździć.

     Jak to ma się do praktyki?
Wyobraźcie sobie, że życie to puzzle, a sesja coachingowa to układanie ich w całość.
Coach zasypałby was mniej więcej takimi pytaniami po rozrzuceniu przez was puzzli na stół.
C: Co sprawia, że jest dla Ciebie ważne ułożenie właśnie tej układanki?
C: Co osiągniesz gdy już ją całą ułożysz?
C: Czy wszystkie elementy są widoczne?
T: Nie, niektóre z nich są odwrócone, a inne leżą na sobie i nie widzę obrazków.
C: Co możesz zrobić aby wszystkie kawałki były widoczne?
Gdy wszystkie elementy stają się widoczne Coach pokazuje rysunek ułożonych puzzli i pyta:
C: Wymień wszystkie elementy które widzisz na obrazku?
C; Który z elementów najbardziej Ci się podoba?
C: Od którego elementu chciałbyś zacząć?
C: Jaki będzie twój następny krok?
C: kiedy go zrobisz? itd itd....
Jak widzicie nie ma tu doradzania, oceniania albo dania klientowi możliwości wygadania się jak koleżance przy kawie. To czym coach włada mistrzowsko to między innymi umiejętność słuchania i nieoceniania, co za tym idzie wsłuchany coach ciekawy swojego klienta zadaje mocne pytania. Pytania które odkrywają to co było wcześniej niewidoczne, a nie takie które zbierają niepotrzebne informacje. W coachingu chodzi o to, żeby ruszyć z miejsca i samemu zadecydować kiedy, jak, gdzie i przede wszystkim po co!! Nie ma tu też grzebania w przeszłości. W zamian za pytanie "dlaczego?" (coś się wydarzyło lub nie) stawiamy pytanie "po co?" - czego mnie to nauczyło?
Coaching koncentruje się na "tu i teraz" oraz przyszłości. Można jednak powiedzieć, że sięga w przeszłości w jednym momencie, a mianowicie gdy przychodzi do momentu rozprawienia się z nieaktualnymi przekonaniami, ale o tym w osobnym artykule.

Podsumowując: Coaching to zupełnie oddzielna dyscyplina nauki i metoda wsparcia dla zdrowych psychicznie ludzi pragnących zaangażować się w proces wprowadzania zmian w swoje życie.

CDN....

Subskrybuj to źródło RSS