Menu
logo irlandia.ie

Nie wywoźcie nam Polaków do Mongolii!

Share

22 letni student krakowskiej  Akademii Górniczo Hutniczej,  Hasza Batdavaa bronił wczoraj pracy inżynierskiej. Obronił. Pod eskortą Straży Granicznej, w towarzystwie tłumu dziennikarzy i przyjaciół z transparentami.

deportacja

Hasza na obronę został przywieziony ze strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców w Przemyślu. W ośrodku znajduje się też rodzina chłopca. Pierwszy trafił tam ojciec rodziny, już na początku grudnia. Miesiąc później mama, która uprosiła strażników, aby po drodze do ośrodka, mogła zabrać ze szkoły swojego 11 letniego synka. Ostatnio złapano Haszę, gdy wychodził z egzaminu z budynku AGH. "To była normalna łapanka"- mówi kolega Haszy, który był świadkiem zatrzymania chłopca. "Zabrali go jak bandytę, z przystanku, na oczach wielu osób"- opowiada studentka AGH.Polska

Kiedy Straż Graniczna przywiozła chłopca, pod budynkiem AGH przywitały ich transparenty "Hasza jest Polakiem" czy "Nie wywoźcie nam Polaków do Mongolii". Znajomi Haszy zbierali także podpisy pod petycją przeciwko deportacji tej rodziny do Mongolii. Do wczoraj nazbierali już ok 11 tys. podpisów, ale będą zbierać dalej.
Po obronie odbyła się konferencja prasowa, na której - już inżynier Hasza Batdavaa - opowiadał jak w ośrodku przygotowywał się do obrony pracy, którą zaliczył na 4,5. To świetny wynik biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia i całą szopkę związaną z obroną.

Rodzina mieszka w Polsce od 11 lat. Teraz przypomniano sobie, że nie dopełniła wszystkich formalności. W związku z tym, przebywają w Polsce nielegalnie. Nie przeszkadzało to wcześniej nikomu. Matka Haszy robiła podobno wcześniej tłumaczenia dla policji i sądu. Teraz to właśnie sąd podejmie decyzje w sprawie jej przyszłości.
W sprawę rodziny zaangażował się poseł do Parlamentu pan Bogusław Sonik. Przedstawił sprawę ministrowi spraw wewnętrznych i administracji Jerzemu Millerowi.
Urząd do spraw cudzoziemców prowadzi postępowanie, które może potrwać ok. miesiąca. Są duże szanse, że rodzina będzie mogła zastać w Krakowie. Sami nie wyobrażają sobie powrotu do Mongolii.

Najgorszy wydaje się sposób zatrzymania tych ludzi. Niedopełnienie formalności to jedno, a potraktowanie jak kryminalistów to drugie.
Obrona pracy inżynierskiej pod eskortą uzbrojonej Straży Granicznej wydaje się dużą przesadą.
W końcu to zwykli ludzie a nie groźni przestępcy.