Irlandia opuści strefę EURo?
- Wojciech Wrona
Skala fiskalnych poprawek do budżetu, który będzie ogłoszony w grudniu wciąż rośnie.
Nasuwa się pytanie: czy „lekarstwo” nie zabije pacjenta?
Irlandzki ekonomiczny „think tank” ESRI przewiduje dalszy wzrost podatków i cięć w wydatkach państwowych do kwoty 15 mld euro. Tyle potrzebuje rząd, aby deficyt budżetowy obniżyć do 3% do roku 2014. Irlandię tak czy owak czeka ponura perspektywa a) opuszczenia strefy waluty euro lub b) dekada lub więcej depresji i deflacji.
ESRI, które zwyczajowo w bliskim stopniu odzwierciedla rządowe myślenie o ekonomii zerwało z dotychczasową praktyką i publicznie zakwestionowało celowość i sens obniżenia deficytu do 3% PKB (GDP) do roku 2014. ESRI zaproponowało przesunięcie daty na rok 2016.
Rozciągnięcie okresu redukcji deficytu z czterech do sześciu lat byłby terapią mniej szokującą, ale i tak nie rozwiązuje głównego problemu. Problemu polegającego na tym, że podwyższenie podatków i cięcie wydatków rządowych o 15 mld euro wraz z tym co rząd już wprowadził od budżetu październikowego z roku 2008 równa się kwocie blisko 30 mld euro, co stanowi prawie 25% całkowitych rocznych wydatków, które będą musiały zostać wzięte z ekonomii czy z rynku, aby osiągnąć cel 3% deficytu. Czy irlandzki rząd jest politycznie sprawny aby przeżyć taki szok? W obecnej sytuacji jest to raczej eksperyment, którego wielu nie życzyłoby sobie, aby został przeprowadzany.
Sprawy mogą okazać się jeszcze bardziej problematyczne, kiedy po wprowadzeniu budżetu okaże się, że istnieje jednak konieczność oddania się w ręce ECB (European Central Bank – Europejskiego Banku Centralnego) i IMF (International Monetary Fund – Międzynarodowy Fundusz Walutowy) na początku nowego roku w poszukiwaniu pomocy rozłożenia długu na raty. Żadne ekonomiczne przesłanki nie świadczą o jakimkolwiek wzroście ekonomicznym do połowy 2011 roku.
Jeśli po przełknięciu „niesmacznej pigułki” przepisanej przez IMF i ECB, wciąż nie będzie poprawy sytuacji ekonomicznej, dalsze członkowstwo Irlandii w strefie euro stanie się problematyczne. Co jest w tej sytuacji zadziwiające, to fakt, że nie stało się tak jeszcze. Grecja znalazła się na celowniku wszelkich europejskich i globalnych mediów, o Irlandii na razie tak wiele się jeszcze złego nie mówi.
W każdym kryzysie zadłużenia, w który angażuje się IMF terapią szokową jest obniżenie wartości narodowej waluty – dewaluacja. Po to, aby eksport stał się tańszy a import droższy. To pomaga załagodzić uderzenie cięcia wydatków publicznych.
Niestety członkowstwo w strefie euro pozbawia tego zaworu bezpieczeństwa. Zamiast tego Irlandia jest skazana na dekadę lub więcej deflacji i depresji. O tyle o ile może to pomóc zdobyć większą popularność Irlandii w Unii Europejskiej (Bruksela, Frankfurt) to na irlandzkim podwórku irlandzcy wyborcy mogą okazać się mniej tolerancyjni.
A co najciekawsze – będą oni mieć rację!
Wielu z nas pamięta konwersję irlandzkiego funta na euro dokładnie 10 lat temu. Przelicznik wynosił 1 Irish punt = 1.27 euro. Czyli irlandzka waluta była o wiele silniejsza. Powodów dla których Irlandia przyjęła euro nie będę w tym miejscu omawiać.
Polska powinna się teraz zastanowić, czy w obecnej globalnej sytuacji w ogóle warto jest rozpatrywać wejście do strefy euro. Moim zdaniem Polska przespała najlepszy moment, kiedy mogła zyskać najwięcej.
Irlandia chcąc teraz powrócić do narodowej waluty, która byłaby rozliczana znacząco poniżej euro, nie odbyłoby się bez poniesienia kosztów. Jednakże okazać się może, że jest to najniższy koszt - w porównaniu do innych opcji teraz rozważanych - uleczenia obecnej sytuacji ekonomicznej na wyspie.
Wyjście ze strefy euro nie zmuszałoby Irlandii do wyjścia z Unii Europejskiej. Wielu nadal dobrze prosperujących członków UE takich jak Wielka Brytania, Dania czy Szwecja utrzymały swoje narodowe waluty i nie myślą kiedykolwiek je zmieniać.
Nie odstraszyłoby to również zagranicznych inwestycji, ponieważ Irlandii nadal pozostawałaby częścią wspólnego rynku. Pamiętajmy, że Irlandia posiada najbardziej unikalną sytuację podatkową z całej Unii Europejskiej. W połączeniu z indywidualnymi traktatami z USA i UE, irlandzkim 12.5%-owym podatkiem od firm (spółek z o.o., które założone w Irlandii mogą swobodnie działać na terenie całej Unii Europejskiej), wielu innym zachętom, ulgom, itp. Irlandia to wciąż najatrakcyjniejsza Zielona Oaza w Unii Europejskiej. Dla firm z UE Irlandia to okno na świat.
Na koniec, z wyjątkiem banków, które zostały zmuszone do sprzedaży jedynie dochodowych działalności właśnie poza wyspą, opuszczenie strefy euro w chwili obecnej byłoby najlepsze dla największych irlandzkich firm takich jak CRH, Kerry, Aryzta, Smurfit, Ryanair, Grafion, które większą część swojego biznesu prowadzą poza Irlandią, ponieważ wymiana obcych walut na nową irlandzką walutę byłaby dla nich o wiele korzystniejsza niż ma to miejsce teraz na euro.
Spójrzmy ekonomicznej prawdzie w oczy i zastanówmy się co jest w tej chwili i długoterminowo dla Irlandii korzystniejsze.