Pierwszy biwak polskiego harcerstwa ZHP w Dublinie
- Agnieszka Wisińska – Żero
Dzień 11-go listopada jest dla historii Polski dniem wyjątkowym. Tego dnia w 1918 roku Polska po 123 latach zaborów, odzyskała niepodległość.
ZHP w Irlandii zorganizowało dla harcerzy (dzieci od 11-go roku życia), zuchów (dzieci w wieku 7-11 lat) oraz skrzatów (dzieci w wieku 4-7 lat) pierwszy biwak. Była to pierwsza tego typu impreza zorganizowana przez ZHP w Dublinie, które swoją prężną działalność rozpoczęło we wrześniu br.
Wszystko zaczęło się w sobotę 10go listopada... A właściwie nie, wszystko zaczęło się od pomysłu naszych druhów w drodze ze szkolenia w UK niecałe dwa miesiące temu. Na radzie szczepu, na której ustalaliśmy plan na cały rok, uzgodniliśmy termin biwaku i jego koorynatora, którym został Druh Bartek. Nie wiedział wtedy jeszcze ilu siwych włosów mu dzięki temu przybędzie, ale podjął się zadania z zapałem i radością. Bardzo szybko załatwił więc miejsce biwaku, którym było Youth Community Centre w Leixlip oraz pozwolenie na przeprowadzenie zmasowanych działań harcerskich w pobliskim St Catherine’s Park. Nie bez znaczenia była tu również pomoc druha Michała oraz druha Tomka.
10go listopada o godz. 14.15 w polskiej szkole SEN zebrała się wesoła gromadka ponad 30-ga dzieci, które nie mogły się doczekać tego wyjątkowego wydarzenia. Szybki spacer na dworzec z plecakami na plecach (nawet dzieci, których rodzice mogli wysłać plecaki z kwaterką, musiały dziarsko dźwigać swoje skarby), a już ok. 16 przed okienkiem do kuchni stał rząd podekscytowanych i głodnych młodych osób.
Nawet proste rzeczy jak wybieranie swojego miejsca do spania, rozpakowywanie plecaka, stanie w kolejce po obiad czy później wspólne jedzenie, nabierają innego wymiaru w tak dużym i miłym gronie. Nic więc dziwnego, że pomimo: gier i zabaw po obiedzie, terenowej gry wieczornej, w której kilka drużyn rywalizowało ze sobą o zachowanie ognia własnej drużyny i zgaszenie ognia drużyny przeciwnej czy kolacji (jestem pewna, że jeszcze nigdy chleb z wędliną albo dżemem nie smakował niektórym tak bardzo, jak tamtego dnia!), siły były niespożyte. I nawet olbrzymie ilości pysznego chleba i pączków, które dostaliśmy w ramach uprzejmości z Tradycyjnej Polskiej Piekarni (pycha!) nie wprowadziły ospania w szeregach. Wieczorne świeczkowisko było wspaniałym zwieńczeniem dnia. Dzieci usłyszały od druha Tomka dlaczego dzień 11-go listopada jest dla nas dniem wyjątkowym. Krótka lekcja historii uzupełniona jeszcze przez druha Bartka, pięknie wsparta gitarą i tradycyjnymi piosenkami harcerskimi wprowadziła wszystkich w nostalgiczny nastrój. Jeśli dodamy do tego nocne poszukiwanie skarbów po ciemku poprzedzone musztrą (dzięki Druhowi Grzegorzowi znamy już komendy baczność!, spocznij! i kolejno odlicz!), to każdy zgadnie, że wszystkie dzieci grzecznie poszły spać o godzinie 23, a zmęczona kadra mogła zregenerować siły na kolejny, pełen wrażeń dzień... Niespodzianka! Najbardziej niestrudzeni uczestnicy biwaku zasnęli dopiero koło 3 w nocy. Wobec tego nie dziwcie się Drodzy Rodzice, że Wasze pociechy następnego dnia zasnęly o 17, a wstały w poniedziałek o 7:30 w sam raz, żeby zdążyć do szkoły!
Niedziela obfitowała w równie ciekawe wydarzenia. Po pierwsze: dostaliśmy pałatki. Takie prawdziwe, z których, jak się później nauczyliśmy, można zbudować namiot. Odpowiednie założenie i w niektórych przypadkach podwiąznie zbyt długich pałatek zajęło nam trochę czasu. Potem jeszcze tylko ok. 4-kilometrowy marsz szeregiem (zupełnie nie rozumiem zdziwienia niektórych, że trzeba tyle chodzić!) i byliśmy gotowi na grę terenową. Podzieliliśmy zuchów i harcerzy na patrole, znalazł się nawet jeden patrol złożony ze skrzatów, które niektóre zadania wykonywały lepiej, niż ich strasi koledzy i koleżanki! Na terenie parku ustawiliśmy punkty kontrolne, w których każda drużyna miała do wykonania określone zadania: zbudować namiot z dwóch pałatek i stelaża, rozłożyć zwykły namiot (tutaj niestety nie obyło się bez ofiar w sprzęcie), udzielić pierwszej pomocy, obserwować pozostałe punkty kontrolne, złożyć mapę Polski i zaśpiewać Hymn Polski. Pogoda nam dopisała, więc pomimo chłodu, każda twarz lśniła radością i podekscytowaniem.
Na koniec zebraliśmy się wszyscy razem z rodzicami przy ognisku. Pieśni harcerskie śpiewane przy ogniu brzmią wyjątkowo. Okrąg, który utworzyliśmy na zakończenie, razem z rodzicami i w którym przekazaliśmy sobie Iskierkę Pokoju, liczył ponad 60 osób.
Każdy z uczestników biwaku oprócz dyplomu, zabrał ze sobą niezapomniane przeżycia i doświadczenia. A dzieci już pytają, czy następny biwak nie mógłby być jednak wcześniej, niż dopiero w marcu?
ZHP działa w Dublinie od września 2012 rok, ale istnieją też grupy w Galway, Waterford i Cork. Serdecznie zapraszamy dzieci do naszych grup harcerzy, zuchów i skrzatów, które są otwarte na każdą nową, chętną osobę. Zapraszamy również rodziców do Grona Przyjaciół ZHP lub jako instruktorów. Wcześniejsze doświadczenie nie jest wymagane, ale zapał i trochę wolnego czasu tak. Członkostwo w ZHP to nie tylko okazja do wzmocnienia więzi z Polską, jej historią i kulturą, z myślą harcerską, lecz również okazja do zdobycia niezapomnianych wrażeń, doświadczeń i cennych, praktycznych umiejętności. Jest to z pewnością również alternatywa dla telewizora i komputera.
Czuwaj!
Druhna Agnieszka
Kontakt: Tomasz Kostienko, Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.">Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript., tel. 0 85 126 1081
Tekst: Agnieszka Wisińska – Żero
Zdjęcia: Przemysław Janiak, Grzegorz Zober
Very Simple Image Gallery:
Could not find folder /home/irlandia/public_html/images/gallery/1biwak-zhp/