Menu
logo irlandia.ie

grudzień 2016

Relacja z Warsztatów Teal Swan w Dublinie

  • Opublikowano w Blogi

Relacja z Warsztatów Teal Swan w Dublinie

Byłam na warsztacie Teal Swan  w Dublinie. Teal swoim zwyczajem zapraszała ludzi na scenę i pracowała z nimi. Jedną z nich była młoda kobieta, która cierpiała na syndrom chronicznego zmęczenia. Teal wyjaśniła jej, że osoby z tą przypadłością wierzą, że powinny właśnie w tym momencie być i robić coś innego niż robią. Ich umysł nigdy nie daje za wygraną, tak naprawdę nigdy nie odpoczywają i przez to są zmęczone. Kobieta na scenie, słuchała wyjaśniania ze spiętym ciałem, w zasadzie nie słuchała wcale, i tylko czekała aż Teal skończy i szybko spytała Teal co ona ma z tym robić. Teal mówiła - przestań, odpuść teraz, a dziewczyna - tak, dobrze ale co ja mam robić? To trwało chyba z czterdzieści minut, do uczestniczki warsztatu w żaden sposób nie mogło dotrzeć, że jest dobrze tam gdzie jest i kim jest ma nie robić nic. Odpuścić. Cała sala była zmęczona, ale czy naprawdę tak od niej się różnimy? Teal wytłumaczyła jej w pewnym momencie - twoja mama mówiła ci, że powinnaś być inna niż byłaś. To jest efekt tak zwanej warunkowej miłości, zawsze wydaje ci się, że musisz coś robić, a tak naprawdę nie musisz nic. Ciało to manifestuje. Jesteśmy sami dla siebie bezwzględnymi policjantami.

Początkowo uważałam, że nic się tego wieczora nie stało, ale potem sama praktykowałam "Teal Swan Completion Process" i odkryłam, że tak zwana warunkowa miłość jest odczuwana przeze mnie jak odrzucenie. Warunkowa miłość jest odrzuceniem.

Tak zwana warunkowa miłość do dziecka tak naprawdę jest postrzegana przez dziecko jako porzucenie. Poprzez warunkową miłość rozumiem, wszechobecny w naszym społeczeństwie system kar i nagród. Od dziecka powtarza nam się, "bądź grzeczną dziewczynką / chłopcem i przestań płakać", lub "jesteś już duża/-y, duże dziewczynki / chłopcy się tak nie zachowują", bądź dobrym dzieckiem i zjedz wszytko do końca, jak zjesz to dostaniesz deser. Takie komentarze są stosunkowo jeszcze niewinne,  gorsze są na przykład porównania, typu - „zobacz na Pawełka, Pawełek tak ładnie je, nie kręci się a ty nie potrafisz usiedzieć w jednym miejscu”, albo obarczanie dziecka odpowiedzialnością za swoje uczucia, typu "Przestań płakać, nie widzisz, że mamusia jest zmęczona, sprawiasz mamusi swoim płaczem wielką przykrość, przestań natychmiast!". W każdym takim komentarzu, który uważamy niestety za normę w rozmowach z dziećmi kryje się niebezpieczeństwo, dajemy naszemu dziecku podświadomy komunikat, że nie powinno czuć tego co czuje w danym momencie, krytykując dziecko zaczyna się ono czuć nie wystarczająco dobre i zaczyna wątpić w siebie. Stara się być inne by zadowolić rodziców. Dziecko jest porzucone, nie przez rodziców, bo rodzice są kompletnie nieświadomi tego co robią, i starają się najlepiej. Dziecko porzuca wtedy same siebie. To kim naprawdę jest. Zaczyna wierzyć, że jest bezwartościowe takie jakie jest, że musi zasłużyć na to by je kochano, że musi być inne. I to jest źródło pierwotnej traumy całego świata. Jest to pewien kod, nieświadomie powtarzany przez pokolenia. Moje pokolenie trzydziesto-paro-latków urodziło się na przykład w czasach kiedy panowało przekonanie, że noworodka należy karmić co trzy godziny i to jest właściwe. Tak zwana warunkowa miłość, zabija w nas instynkty, i zaczynamy wierzyć, że jacyś mądrzy ludzie wiedzą lepiej niż na przykład nasze kobiece ciała jak na przykład opiekować się noworodkiem. Wiele naszych matek słuchało panów behawiorystów i matki zwijając się z bólu jakie doświadcza ich ciało kiedy głodne niemowlę płacze, wytrzymywały dla dobra dziecka z miłości do dziecka. Inne były które ulegały i karmiły dzieci na żądanie musiały znosić krytykę i związane z tym poczucie winy. Teraz krytykuje się behawiorystów i śmieje się z nich, ale czy naprawdę jesteśmy inni? Nadal jesteśmy swoimi własnymi policjantami i z tej pozycji dyscyplinowanie dzieci wydaje się właściwe. Tylko człowiek, który sam porzucił wewnętrzne dziecko, może okazywać miłość w sposób warunkowy. Prawda jest taka, że rodzice zawsze kochają nas bezwarunkowo, tylko nie wiedza jak to przekazać, bo jak przekazać coś co zostało im odebrane. Więc co zrobić? Odpowiedz, pracować nad sobą, pracować nad swoim wewnętrznym dzieckiem i być bardziej świadomym człowiekiem, sprawia, że jesteśmy bardziej świadomymi rodzicami. Bycie miłym i dobrym dla siebie, też daje nam siłę. Donald Winiccott wprowadził termin „wystarczająco dobra matka”. Matka powinna być tylko wystarczająco dobra i ofiarować dziecku wystarczająco dużo bezwarunkowej miłości, by dziecko mogło znieść jej złość, smutek i zły humor. Pamiętajmy, że jesteśmy tylko ludźmi, jeśli nauczymy się szanować siebie za własne ułomności nasze dzieci nauczą się tego od nas.

Będąc policjantami własnych odczuć, zaczynamy wierzyć, że nasze emocje nie mają żadnej wartości, a tak naprawdę to one są naszymi przewodnikami do odrzuconego przed laty wewnętrznego dziecka. Patrząc na emocję z tamtej perspektywy i z nowej perspektywy możemy oddać tym odczuciom szacunek pozwolić emocjom płynąć. Najczęściej ukryte w podświadomości, kody ujawniają się, można je puścić i zmienić. Na tym polega Teal Swan "Completion Process". 

W praktyce to wygląda tak. Napisała do mnie koleżanka, zasmucona tym, że spotkała mężczyznę, który jej się podoba a nie jest nią zainteresowany. Jej ciało zareagowało na niego. Przyszła do domu, i płakała, że facet nadal jej się podoba i reaguje na niego, a przecież nie powinna, bo on nie jest zainteresowany nią. Można by tą sytuację szybko wytłumaczyć, płacze bo czuje się odrzucona. Jednak nie jest to świadomie widzenie sprawy. Problem naprawdę polega na tym, iż moja koleżanka nie daje sobie sama przyzwolenia, żeby poczuć to co czuje. Sama dla siebie jest policjantem, gdyż w jej głowie panuje przekonanie, że skoro nie ma reakcji ze strony mężczyzny ona nie powinna nic czuć. Uzależnia ona własne odczuwanie od tego jak rozumie sytuację zewnętrzną. Kiedy tak postępujemy zawsze cierpimy. Podświadomy komunikat jest taki, że to co czujemy jest niewłaściwe. To nie mężczyzna ją odrzuca, on tylko rezonuje z nią w inny sposób niż by ona chciała. Ona sama siebie odrzuca, on jest tylko lustrem jej odrzuconego wewnętrznego dziecka. Kiedy koleżanka pozwoliła sobie na odczuwanie tego co czuje bez samokrytyki, frustracja zniknęła. Odrzucenie boli, ale niepozwolenie sobie na przeżywanie tego co jest, jest cierpieniem. 

Teal Swan często odbierana jest jako przeciwniczka pozytywnego myślenia. Nic bardziej mylnego! Pozytywne skupienie jest konieczne. Nie da się jednak pójść do przodu, jeśli całkowicie i bezwarunkowo nie zaakceptuje się miejsca w którym się jest, tu i teraz. Jeśli tym miejscem jest ból, niech żyje ból, tylko przechodząc i uznając ten ból możemy udać się w drogę ku radości. Jeśli w momencie bólu nie zgadzamy się na niego i bezwarunkowo nie zaakceptujemy go, stworzymy tylko cierpienie. O tym właśnie mówi Teal Swan i ja z własnego doświadczenia wiedząc, podpisuję się pod tym oboma rękoma.

Sylwia Bartosz,

Inner Goddess Blog: https://innergoddess.live/ 

Czytaj więcej...
Subskrybuj to źródło RSS