Logo

Sytuacja, która się wciąż pogarsza

W końcu 2012 roku, 2.130 tysięcy Polaków przebywało za granicą – o 70 tysięcy więcej, niż w 2011 r. i 130 tys. więcej, aniżeli w 2010. Spośród rodaków, którzy wyjechali jest aż 1,6 mln rezydentów, czyli osób przebywających za granicą ponad rok. Można założyć ,iż skoro osoby te posmakowały już lepszej pracy, sprawniejszej organizacji i więcej niż w Polsce zarabiają, to można przypuszczać, iż one nigdy już do kraju nie wrócą. Owszem, będą go odwiedzać, spędzać w nim święta, nawet znajdą sobie między Odrą, a Wisłą drugą połowę do życia, ale naznaczeni już będą statusem emigranta. Polska ma więc poważne powody do tego, by się niepokoić, bo są to osoby w najlepszym wieku, by zakładać rodziny i mieć dzieci.

polska-rodzina

 

Jeszcze parę lat temu wręcz masowo wyjeżdżali hydraulicy, murarze, spawacze i inni tego typu fachowcy, lecz potem dołączali do nich wykształceni specjaliści i menedżerowie. Wśród emigrantów, którzy przebywają za granicą ponad rok, blisko ćwierć miliona to osoby z wyższym wykształceniem i ciągle ich przybywa. Oni w swej ojczyźnie nie przeprowadzają się już z miasta do miasta, tylko od razu – znając obcy język – biorą kurs na zagranicę. Za 2-3 tysiące złotych, pracować w kraju nie będą – minimum 5 tysięcy, powiadają (średnia krajowa wynosi obecnie 3.740.- złotych, w Niemczech to 8.000 , a Wielkiej Brytanii i Holandii, ok. 5.200 złotych). Takie pieniądze tam za pracę otrzymują. Zagraniczne, a głównie niemieckie firmy walczą głównie o absolwentów politechnik i specjalistów IT. Często w tamtejszych zespołach elektroników, połowę stanowią Polacy.

Lecz inżynierowie, to nie jedyni specjaliści, którzy są poszukiwani na zagranicznych rynkach. Sporo ofert pracy jest też dla finansistów, szefów działów sprzedaży oraz zdolnych menedżerów zarządzających produkcją. Przez cały też czas rynki te upominają się o wyspecjalizowanych medyków i pielęgniarki. Prócz wyższych zarobków, mogą oni liczyć, m.in. – i to od zaraz - na służbowe mieszkanie, pokrycie kosztów międzynarodowej szkoły i często dwujęzycznego angielsko-niemieckiego przedszkola.

Do tej pory, jedną trzecią naszych rodaków przyjęła Wielka Brytania. Tu zaznaczają się już różnice między tymi, co wcześniej przyjechali, złapali lepszą pracę, sprowadzili rodziny i zapuścili korzenie, a resztą emigrantów. Ciągle też spora liczna Polaków wyjeżdża za granicę na tzw. saksy, trzy do ośmiu miesięcy, głównie do Holandii, Norwegii, Austrii, no i do Niemiec. Wyjeżdżają i wracają. Zarobione pieniądze wysyłają do Polski, by pomóc rodzinie i bliskim. Życie na miejscu pochłania im ok. 40-50 proc., resztę odkładają na przyszłość, część zatrzymując, a drugą wysyłając. Średni przekaz od emigranta wyniósł w 2012 roku, nieco ponad 600 euro, ale w skali ogólnej dało to 4,2 mld euro, czyli ponad 17 mld złotych rocznie.

Ciągle aktualne jest pytanie: jaką ofertę powrotową należałoby im wszystkim złożyć, gdyż w kraju stan z dzietnością stale się pogarsza. Przede wszystkim trzeba byłoby ich lepiej opłacać za pracę, często kilka razy więcej, aniżeli przed wyjazdem zarabiali; po wtóre, jeszcze bardziej wydłużyć urlopy macierzyńskie, dofinansować przedszkola, itd. Można wątpić, czy w chwili obecnej Polskę byłoby na to stać, raczej nie. Innym jeszcze kluczem do sukcesu, mógłby być też, jeszcze znaczniejszy rozwój gospodarczy, generujący powstawanie nowych miejsc pracy i poprawę sytuacji materialnej polskich rodzin. Jednakże cudów nie ma, radykalnego wzrostu od zaraz nie będzie.

Tymczasem pogłębiają się różnice społeczne na mapie Polski. Przybywa biednych. W ubiegłym roku w skrajnym ubóstwie żyło 26,6 proc. rodzin. Znacznie wzrosła liczba rodzin, które żyją poniżej ustawowej granicy ubóstwa i wynosi ona obecnie 7,2 proc. rodzin. 23,4 proc. gospodarstw domowych nie ma dostępu do toalety, łazienki i bieżącej wody, nie ma w gospodarstwie elektryczności, albo jest ona w fatalnym stanie technicznym. Z danych GUS wynika też, że ponad jednej czwartej badanych nie stać na pokrycie kosztów wizyty u lekarza lub dentysty. 42 proc. nie ma możliwości pokrycia nieprzewidzianego wydatku w wysokości od 400 do 500 złotych. Już nawet posiadanie dyplomu wyższej uczelni nie gwarantuje sukcesu ekonomicznego, ponieważ lawinowo powiększa się armia osób bez pracy, już o 100 tysięcy rocznie. Gminy wydają coraz więcej pieniędzy na pomoc społeczną. W r. 2012, było to łącznie 26 mld złotych, o 815 mln więcej, niż rok wcześniej. Najlepiej mają się Opolszczyzna i Śląsk, gdzie liczba korzystających z pomocy społecznej wynosi odpowiednio, ok. 4 i 6 proc. mieszkańców. Najgorsza jest sytuacja w woj. warmińsko-mazurskim i kujawsko-pomorskim, gdzie już co siódma osoba wyciąga rękę po państwową jałmużnę.

Można by przypuszczać, iż pewnym rozwiązaniem na te bolące problemy mogłaby stać się tania imigracja. Nic z tego, ona co prawda – i ta legalna i ta nielegalna - ma miejsce, jednakże w efekcie przynosi więcej strat niż korzyści, a to dlatego, że przekraczający naszą granicę Rosjanie, Ukraińcy, Bułgarzy, Gruzini i inni, wcale nie zamierzają osiedlać się i pracować w Polsce, ich celem są Niemcy. Tyle tylko, że za Odrą potrzebują imigrantów wysoko wykwalifikowanych, a oni tego warunku nie spełniają i ostatecznie wracają i zakotwiczają się w Polsce, co kosztuje. Tylko w ciągu półtora roku, Polska odmówiła wjazdu 52 tys. osób ze Wschodu, a ile przekroczyło granicę nielegalnie, tego nie wie nikt. Wiadomo natomiast, że póki co, mamy najwyższy w Europie wśród emigrantów odsetek kobiet z dziećmi. Co też kosztuje.


INFORMATOR WARSZAWSKI
Red. Józef Włodzimierz Pielka

Irlandia.ie