Logo
Wydrukuj tę stronę

Bo nie ma czegoś z niczego!

Minął piękny poniedziałkowy dzień. W tzw. Bank Holiday mało kto pracuje oprócz firm międzynarodowych, hoteli, sklepów, restauracji czy pubów. A jednak coś mi podpowiada, że istnieje wiele osób, których życie w Irlandii toczy się szybciej niż wielu innym. Przedsiębiorczy, młodzi nie tylko ciałem, ale i duchem, dążący do niezależności. Niektóre jednostki obrały już swoją drogę i dążą do niego z pełnym zapałem. Niekiedy jednak zdarzają się takie historie, które woleliby uniknąć, a mianowicie niepowodzenia.

Filozofia nazywa te zjawiska „porażkami” a występują bardzo często, jak często występują sukcesy. Pytanie nasuwa się jedno, czy są one potrzebne? Porażki, czy sukcesy? Jeśli sukcesy, a wiadomo że każdy do nich dąży, to i musi być większy sens istnienia porażek.

Jestem zwolenniczką tezy, iż wszystko co nam się przydarza ma sens i jest nam potrzebne, by uczynić postęp w rozwoju. Dlaczego więc tak wiele osób nie godzi się z istnienia porażek, jeśli wiadomo, że każda z nich zbliża nad do upragnionego sukcesu?

Ktoś to wszystko tak perfekcyjnie poukładał, iż dążąc do upragnionego celu wcale nie musi mieć drogi usłanej różami. Może się przytrafić wiele „wyboistych dróg”, które mają zadanie „dostroić” do obranego celu, by fizycznie było możliwe jego zaistnienie.

Cel jest bardzo ważny przy podjęciu jakiejkolwiek decyzji, jednak ważniejsze od realizacji celu jest to kim się stajesz podczas pracy nad jego osiągnięciem. Jak wydaje Ci się, czy olimpijczycy mają chwile zwątpienia? Który sportowiec zwycięża całe życie, bo tak łatwo jest cokolwiek osiągnąć? Nie ma nic z niczego. Ten, który pragnie zdobyć medal na olimpiadzie wiele godzin spędzi na treningu wylewając ostatnie krople potu. Czy tak ogromny ból podczas treningów, nie osłabia jego wizji o medalu? Dlaczego przeszkody i ból nie pokonują woli wzięcia udziału w konkursie? Wola walki, wola sukcesu, wola charakteru. To co najbardziej kocham.

Kto więc nie lubi porażek? Są one wpisane w sukces. To właśnie zniesienie, wytrzymanie niepowodzeń czyni Cię godnym osiągnięcia wyższych celów. Jeśli nie masz sprecyzowanego planu, i tak będziesz codziennie odbierał od świata ciosy. Jeśli jednak będziesz wiedział dlaczego je odbierasz i dzięki nim się uczył, swoje trudne lekcje doprowadzą Cię do miejsca, w którym powiesz, że było warto.

Im wyższe, ambitniejsze są cele, tym lekcje są cięższe. Pojawia się wtedy więcej sytuacji, które z pozoru pokazują, że nie warto się tak męczyć, by wyciągać po coś rękę. Ale może lepiej jest sięgać po szczyty, realizując się i angażując w coś naprawdę niezwykłego i ekscytującego, zamiast wtulić się w sofę wpatrując codziennie w te same informacje w telewizji, nie mające większego wpływu na nasze życie? Może warto doświadczać jest intensywnych emocji związanych z tym co się robi, czy to pozytywnych czy mniej, które i tak w efekcie dają pozytywne bodźce do rozwoju i osiągania tego, o czym się marzy. Bo nie ma czegoś z niczego!

Pozdrawiam,

Marzena Kolano

Top Lider MLM

Ostatnio zmienianyponiedziałek, 25 październik 2010 23:05

Artykuły powiązane

Najnowsze od Marzena Kolano

Media

Irlandia.ie